Angelina, rozm. przepr. Agnieszka Caban

Te miejsca, te ulice

Data powstania

Rozmawiała po romsku Agnieszka Caban, park im. Obwodu Praga Armii Krajowej, lipiec 2025. Z romskiego na polski tłumaczyła Patrycja Mroczek.

Wysłuchaj historię mówioną

 

Jak się nazywasz?

Angelina.

 

Dobrze, w którym roku się urodziłaś?

Urodziłam się w 81 roku.

 

W Warszawie? 

Warszawa.

 

Na Grochowie?

Na Bródnie.

 

Od kiedy mieszkasz na Grochowie?

Odkąd przyszłam na świat, mieszkam tu. Pamiętam wszystko, moi rodzice, moi dziadkowie tu mieszkali i ja tu mieszkam.

 

Jak określasz swoją przynależność etniczną/narodową?

Jako Romka.

 

A czujesz, że jesteś Polką?

Bardziej czuję, że jestem Romką, natomiast kiedy się spotykam z nie-Romami, to staram się, żeby nie odbierali mnie jako Romki, tylko próbuję się dostosować do nie-Romów.

 

Jakie znasz języki, jakie są twoimi domowymi?

Nie-romski (polski) i romski.

 

A który dialekt romskiego?

Polski romski dialekt, jestem polską Romką.

 

W jakich językach mówisz na co dzień i z kim w jakich sytuacjach?

W domu mówię po romsku, z dziećmi mówię po romsku, ale z nie-Romami po nieromsku, w pracy po nieromsku, z sąsiadami po nieromsku. Sąsiadów mam samych nie-Romów. To zależy od okoliczności. Jak jestem wśród nie-Romów, mówię po nieromsku, jak jestem wśród Romów, mówię po romsku.

 

Jak się czujesz, kiedy mówisz po romsku w publicznych miejscach np. w sklepie, u lekarza, w urzędzie?

Bardzo dobrze się czuję, ja mam jasną karnację, mam jasną karnację, więc ludzie odbierają, że mówię w jakimś zagranicznym języku. Spotkała mnie sytuacja, w której nie-Romowie spytali mnie w tramwaju, czy to jest hiszpański, to było dla mnie miłe, bo ja mam jasną karnację i rozmawiałam przez telefon i nie-Romowie nie wiedzieli, czy ja jestem Romka, czy jakaś zagraniczna, a że mam jasna karnacje, to spytali, czy to nie czasem hiszpański.

 

I co im odpowiedziałaś?

Odpowiedziałam, że to nie jest język hiszpański, że to jest język romski, i była duża reakcja, duża reakcja, bo spodobał im się ten akcent i nie wiedzieli jak się zachować, patrzyli na mnie, bo mam jasną karnacje, ale faktycznie ubrana po romsku, w długiej spódnicy, ale moja jasna karnacja i to, że ładnie mówię płynnie i ten akcent im się spodobał, i zapytali się mnie, czy to hiszpański, odpowiedziałam, że romski, był uśmiech i wysiadłam.

 

Dobrze, a czy przekazujesz swój język kolejnym pokoleniom?

Tak, od początku. Odkąd dziecko przychodzi na świat, człowiek uczy go romskiego i polskiego, żeby potem nie było problemu w szkole z językiem polskim, żeby umiały się wysłowić, żeby umiały i romski, i polski język. Mieszkamy w Polsce, to nie są czasy taborowe, żyjemy w XXI wieku i musimy tak wychować dzieci, żeby potrafiły się odnaleźć.

 

Jak długo mieszkasz na Grochowie?

Od urodzenia, odkąd przyszłam na świat, jestem tu i nie zmienię tego, nawet kiedy jestem u swojej siostry, która mieszka w centrum, czy u mojego brata, w innych dzielnicach, to zawsze kiedy wjeżdżam na swoją Pragę, na swój Grochów, czuję się jak w domu. Tam po prostu jest za duży chaos. Jak moja siostra mieszka w centrum np. i ja już wjeżdżam na Pragę Południe, to ja już wiem, że jestem u siebie. Bardzo się czuję tu bezpieczna, znam każdy kąt, znam ludzi i nie zamieniłabym tej dzielnicy na żadna inną.

quote

Bardzo się czuję tu bezpieczna, znam każdy kąt, znam ludzi i nie zamieniłabym tej dzielnicy na żadna inną.

Jak zapamiętałaś Grochów z dzieciństwa?

Bardzo dobrze, jako dzieci mieliśmy tu takie polanki i tam się zawsze wszyscy umawialiśmy, bawiliśmy się w berka,  chowanego, w podchody. Nie było kiedyś telefonów, nie było komputerów, my mieliśmy bardzo piękne dzieciństwo, z trzech  podwórek się zbieraliśmy, chodziliśmy po drzewach, jedliśmy niedojrzałe śliwki, jabłka, to było takie prawdziwe romskie życie, a teraz jest taka nowa technologia, no i niestety to wszystko zgasło, dzieci siedzą w domach, grają na komputerach, telefonach. Nie chcą się spotykać, a my od początku robiliśmy grille, nawet do domu nie chcieliśmy iść, na obiad nam było szkoda czasu, my prosiliśmy rodziców, żeby jeszcze nie wracać, żeby dali nam jeszcze 1520 minut, bo my byliśmy po prostu wszyscy razem, a teraz to wszystko umarło, wszystko jest to smutne. Stary Grochów był dla nas lepszy nawet w tych latach dziewięćdziesiątych, dwutysięcznych jeszcze, bo mamy dwa parki, mamy park Praski i mamy jeszcze park Skaryszewski i tam są dwie muszle i tam graliśmy my jako Romowie, grały inne zespoły i nie tylko romskie grały i disco-polo, i nowoczesne zespoły. Było tak, że zaczynało się lato, to Romowie się spotykali i chodzili sobie na koncerty, a teraz nie ma nic, mamy dwie muszle, ale nic się nie dzieje, ani dla Romów, ani dla dzieci, wiadomo, jest taki sezon jak lato, że powinno zrobić jakieś pikniki, więcej tym Romom pomóc, bo wiadomo, są te większe i mniejsze dzieci, powinna jakaś organizacja być,  jakieś pikniki, przyjdzie ta matka z dzieckiem albo babcia, pobawi się troszeczkę, zje, dobrze by było jakieś zespoły zrobić. Tu mamy nasz park Armii Krajowej, tu wszyscy Romowie się zbierają, jak tylko zaczyna się lato, bo wiadomo, zima to zima. Tu jest bardzo dużo Romów z różnych nacji, wszyscy razem się spotykamy, rozmawiamy, bawimy się, dzieci na placach zabaw, kobiety rozmawiają, kupujemy sobie wodę i siedzimy cały dzień. To jest romski park, tu Romowie też robią grille, były przypadki, że z tego parku i małżeństwa się tworzyły, było bardzo fajnie, ale teraz to trochę się zmieniło, bo jest mało organizacji dla Romów, po prostu tego wsparcia w szkole też dzieci potrzebują, pomocy, żeby była jakaś Romka, żeby mogła pomóc, porozmawiać z nie-Romami, i tych asystentów, sama pracowałam jako asystent w szkole 9 lat i po prostu mieli bardzo dużą pomoc. Teraz tego nie ma, bo nie ma projektów i nie ma tej pomocy a Romowie by chcieli chociaż cokolwiek, ale żeby było, a nie ma nic.

 

Czujesz, że Grochów to jest Twoje miejsce?

Tak, czuję to, ponieważ tak jak mówiłam, człowiek pojedzie gdzieś jakąś sprawę załatwić czy pracę, to człowiek jak wraca, wjeżdża na tę Pragę, to wie, że jest u siebie. Tu po prostu czuje się bezpiecznie, tu się wychowałam, tu mieszka rodzina, baba, rodzice i tu jestem u siebie, jak wjeżdżam, to do domu.

 

Jakie sprawy załatwiasz na Grochowie, a jakie gdzie indziej?

To już mówię, urzędowe to mamy tu urząd dzielnicy Grochów, nie mam żadnych problemów, mam wszystko tu na miejscu, urząd pracy nam przenieśli, mieliśmy tu na Grochowie, jak dziewczyna chciała sobie znaleźć pracę, to mieliśmy tu u siebie, a teraz zrobili na Woli na Kasprzaka. To teraz jest problem dla Romów, bo wiadomo trzeba wsiąść w tramwaj, a tu można było na pieszo. I tak samo jest z lekarzami, nie wszyscy są na naszej dzielnicy. Człowiek jak szuka specjalisty czy z dziećmi, to musi szukać w innych dzielnicach, ale do tej pory załatwiamy wszystko tutaj. 

 

A jaki byłby Grochów z Twoich marzeń?

Chciałabym, żeby było więcej imprez romskich, wiadomo, że jest taki czas, że nie wolno, bo jest zimno, tak, ale przychodzi lato, to powinno być więcej, jest u nas muszla tyle lat, tam w Skaryszewskim, i nic się nie dzieje. Chciałabym jeszcze kursy takie dla dziewczyn np. paznokcie, żeby sobie robiły, np. florystyka, żeby nas uczyły bukiety robić, chciałabym, żeby dla tych, którzy nie skończyli szkół, żeby było jakieś przyuczenie do zawodów, takie np. prawo jazdy albo prawo jazdy na ciężarówkę. Mój syn ma prawo jazdy.

 

Ale takie na ciężarówkę ma?

Nie, on ma na osobówkę, był taki kurs dla 20 osób, zdali, mój syn też tam był, z projektu mój syn zdał prawo jazdy. No i chciałabym, żeby np. były przyuczania. Ma zamiłowanie np. mechaniczne, jest w starszym wieku, chce iść do pracy i np. uczyć się jeszcze. Tak, więcej kursów dla Romek właśnie. Właśnie na święta jakaś pomoc dla potrzebujących, niekoniecznie jedzenie ale np. jakaś dziewczyna by chciała sobie włosy zrobić czy pójść do restauracji czy do kina, jakieś bony dla dzieci,  jakieś bilety, powinno to być, jesteśmy mniejszością, czy nie ma tak pieniędzy i tak dzieci się nudzą.

 

A czego brakuje na Grochowie?

No ogólnie nam, Romom, brakuje takiej organizacji, nawet grill zrobić, tu jest zespół, zagrałby, poczulibyśmy jedność, tu nie przyszłoby 20 osób, tylko mnóstwo. Tu jest wiele nacji i najwięcej Romów mieszka na Pradze Południe.

 

Jak wyglądają Twoje relacje z sąsiadami?

Ogólnie dobrze, wiedzą, że jesteśmy Romami, nie ukrywam tego, wiedzą, że mam dzieci. Staram się ja jako Romka, jako kobieta być porządku, nie jestem nie w porządku lokatorem, nie robię niczego na złość, no ale nie-Romowie wiedzą, że Romowie to głośny naród, ogólnie dobrze mi się żyje, nie narzekam.

 

A od dawna tak jest?

Tak, od początku jak mieszkałam z rodzicami, to znali już nas od dziecka, mnie, moje dzieci. Teraz mieszkam gdzieś indziej, też powiedziałam, że jestem Romką, nie ukrywam tego, nie wstydzę się tego, że jestem Romką. Mówię, że tak jak u nie-Romów, tak i u Romów znajdzie się ta czarna owca, nie można wszystkich tą samą miarką mierzyć.

quote

Jestem Romką, nie ukrywam tego, nie wstydzę się tego, że jestem Romką.

Czy nie-Romowie potraktowali Cię źle, dlatego że jesteś Romką?

Nie, nie było takiej sytuacji, wręcz przeciwnie, tak jak mówiłam, pracowałam w szkole, bardzo mnie tam państwo polubili, nauczyciele, dyrektorzy, dyrektorki i w ogóle mnie dyrektorka bardzo polubiła. Była ze mnie bardzo zadowolona, bo pomagałam dzieciom i miałam dobry kontakt z rodzicami, pomiędzy nimi a nauczycielami stwarzałam dobrą komunikację, jak rodzice nie mogli, to ja chodziłam na zebrania, pomagałam tym dzieciom i ogólnie nie narzekam.

 

Mogłaś liczyć na jakieś wsparcie? Czułaś solidarność od nie-Romów?

Nie było sytuacji, w której ja bym prosiła o pomoc Romów, wręcz przeciwnie, przychodzili do mnie Romowie o pomoc przy różnych sprawach, bo wiadomo, niektórzy nie piszą, nie czytają, więc przychodzili do mnie.

 

Czy są na Grochowie miejsca, które mają dla Ciebie wyjątkowe znaczenie?

Są, mam wspomnienia z moim dawnym domem na Grochowskiej, był blok tam, moi dziadkowie mieszkali w starej kamienicy, tam dorastałam. To tamto miejsce, przy którym była ta polana, te podwórka, czuję do tego miejsca wielki sentyment. Teraz te bloki są zamknięte, znalazł się właściciel i wszystkich wyrzucił. Jak tamtędy przechodzę, zawsze się zatrzymuję, bardzo mi z tego powodu przykro.

 

Czy są miejsca, do których wracasz pamięcią, oprócz tej kamiennicy?

Tak, to są te miejsca, te ulice, wspomnienia rodzinne, mnóstwo wspomnień, dyskoteki, grille.

 

Które miejsca na Grochowie są ważne dla Romów jako romskie?

To właśnie parki, ten nowy park Armii Krajowej jest co prawda od niedawna funkcjonujący, a nie tak jak Skaryszewski czy Praski, ale ten park jest naszym siedliskiem, tu sobie przychodzimy, są tu stoły, krzesła, można zrobić grilla, jest tu fontanna dla dzieci i tu przesiadujemy całe lato. Robimy też tu imprezy okolicznościowe, tu nie-Romowie wiedzą, że to jest romski park, wiedzą, że wszystkie imprezy tu robimy latem.

 

Co według Ciebie wyróżnia Grochów od innym miejsc w Warszawie i nie tylko?

Ja na Grochowie widzę jedność, bo tu są różni Romowie, ale my wszyscy żyjemy razem, rozmawiamy, żartujemy, to odróżnia Grochów.

 

Czy Grochów jest twoim domem?

Tak, wyrosłam tu, tu jest moja rodzina, kocham to miejsce, czuję się bezpieczna, mam znajomych i nie zamienię go na inny.

 

Dziękuję bardzo za wywiad.

Chcesz podzielić się swoim wspomnieniem?

Kliknij i zgłoś tekst! Skontaktujemy się z Tobą, żeby omówić jego publikację.


Dostępność zbiorów

Zbiory są dostępne w ramach licencji Creative Commons BY-SA 4.0. Oznacza to, że możesz z nich korzystać, ale musisz wskazać autorstwo tekstu oraz jego źródło: Grochowskie Archiwum Społeczne. Szczegóły na temat licencji znajdziesz tutaj ⇒


Wzór przypisu

Angelina, Te miejsca, te ulice, rozm. przepr. Agnieszka Caban, Warszawa 2025, Grochowskie Archiwum Społeczne.

Powiązane

Odkrywaj grochowskie historie

Przejdź do zbiorów